Epitafium dla Ostrołęki

Udostępnij

Poniższy tekst stanowi cytat z publikacji: „Czarna Księga. 49 Przykładów marnowania Twoich podatków” Przemysław Staciwa.

Ostrołęka C miała być flagowym projektem władzy, wielkim, opalanym węglem kamiennym blokiem o mocy 1000 MW. Była ukochanym dzieckiem ówczesnego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Ten, pomimo opinii ekspertów, a także wątpliwości w samym obozie władzy, forsował projekt. Wydano olbrzymie pieniądze, prace zostały wstrzymane, później je wznowiono, ale już w odmiennej odsłonie i koncepcji. Można powiedzieć: jaka piękna katastrofa.
Nie mamy miejsca na to, by opisać całą historię Ostrołęki, gdyż jest ona zbyt obszerna. Wszystko zaczyna się w 2010 roku. Państwowa spółka Energa składa wniosek celowy, a wójt gminy Rzekuń 7 września 2010 r. wydaje decyzję środowiskową dla inwestycji „Budowa Elektrowni Ostrołęka C o mocy około 1000 MW. W styczniu 2011 roku Starosta Powiatowy w Ostrołęce wydał pozwolenie na budowę oraz decyzję zatwierdzającą projekt budowlany. Miesiąc później marszałek województwa mazowieckiego wydaje tzw. pozwolenie zintegrowane. Wątpliwości co do opłacalności inwestycji pojawiały się już w 2012 roku po aktualizacji danych firmy doradczej EY4. Inwestycji już wtedy przyglądał się także NIK, podając w wątpliwość popyt na energię w tej części kraju oraz wskazując na niewystarczającą sieć przesyłową. Rady nadzorcze spółek Energa S.A. oraz Elektrownia Ostrołęka S.A. podjęły 14 września 2012 roku decyzję o wstrzymaniu realizacji projektu Ostrołęka C. Sprawa wraca na tapetę w maju 2016 roku. Wówczas Zarząd Energi podejmuje decyzję o reaktywacji projektu. Wykonawcę inwestycji wyłoniono 4 kwietnia 2018 roku. Wybór padł na konsorcjum GE Power & Alstom. Firma miała wykonać zadanie za nieco ponad 6 miliardów złotych.
W kolejnych latach w debacie publicznej pojawiało się dużo głosów, które przestrzegały przed rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO 2 oraz kosztami wydobycia węgla – eksperci sugerowali, że oznacza to nieopłacalność całej inwestycji. Przed wydaniem publicznych pieniędzy na Ostrołękę przestrzegać miał między innymi doradca i „energetyczny mentor” premiera Morawieckiego dr Wojciech Myślecki. Minister Tchórzewski był jednak niezrażony, gdyż jako szef struktur siedlecko-ostrołęckiego okręgu PiS miał wybudowanie elektrowni obiecać wyborcom. Ostrołęka miała być też odpowiedzią na rosnący rynek zbytu dla węgla (docelowo miała go spalać 2 miliony ton rocznie). W toku prac okazało się, że państwowym spółkom zabraknie pieniędzy na finalizację projektu. Powstała koncepcja, by Energę przejął Orlen. To stało się w grudniu 2019 roku. Państwowy czebol nie miał jednak zamiaru dokładać „własnych” pieniędzy do marzeń ministra Tchórzewskiego. Prace zawieszono wiosną 2020 roku, a minister ds. energii stracił stanowisko.
„Projekt Ostrołęka” powraca w czerwcu 2020 roku, ale zostaje definitywnie zmieniony – tym razem elektrownia ma być gazowa, nie węglowa. Ton zmian nadaje większościowy udziałowiec Energi – Orlen. Tymczasem w grudniu 2020 roku z biznesu wycofuje się Enea. W styczniu 2021 roku powołano nową spółkę CCGT Ostrołęka sp. z o.o. do realizacji elektrowni gazowej z łącznym 51-proc. udziałem Energi i Orlenu oraz 49 proc. PGNiG. W kwietniu 2021 roku UOKiK wydał zgodę na utworzenie spółki CCGT Ostrołęka. Następnie w marcu 2021 roku ruszyła rozbiórka wybudowanych wcześniej elementów bloku węglowego elektrowni.
Sprawą ponownie zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli, która w czerwcu 2021 roku kończyła prace kontrolne. W raporcie przekazano, że z „wydatkowych na powyższą inwestycję środków finansowych w łącznej wysokości 1 339 693 tys. zł, uwzględniając kwotę 242 069,5 tys. zł wydatków szacowanych do rozliczenia Projektu węglowego, tj. łącznie z kwoty 1 581 762,5 tys. zł, bezpowrotnie została utracona kwota ok. 1 348 904,5 tys. zł. Kontrolerzy w raporcie piszą o niegospodarności i ryzyku powiększania się strat. Pytany o sprawę wicepremier Jacek Sasin tłumaczył, że strat nie dało się przewidzieć, gdyż kilka lat temu sytuacja na rynku energetycznym była odmienna od obecnej. Rozbiórka bloków węglowych generowała dodatkowe koszty.

ARTUR FILDEBRANDT
ZZ Kadra Pniówek

Udostępnij