Okiem Kadry – reforma górnictwa i co dalej?

Udostępnij

W Polsce toczy się bolesna dyskusja o przyszłości górnictwa. Padają pytania czy jest nadal potrzebne czy też już nie. A jeśli nastąpi jego koniec to skąd weźmiemy energię.
Polska ma największy udział węgla w produkcji energii elektrycznej w całej Unii Europejskiej. Przykładowo w roku 2019 wynosił on około 74%. Reszta to energia odnawialna, gaz i import. Zużycie węgla kamiennego w elektroenergetyce zawodowej w 2019 roku wyniosło 36,1 mln ton. Czy to jest polski węgiel? Otóż nie – do Polski przyjechało około 16,5 mln ton węgla. Najwięcej, bo prawie 11 mln paliwa trafiło na nasz rynek z Rosji.
Ale to już przeszłość. Ministerstwo Klimatu przewiduje, że udział węgla w produkcji energii elektrycznej w 2030 roku nie będzie przekraczać 56%. W kolejnych latach udział ten będzie znacząco maleć. W 2040 roku wynosić będzie 11-28% w zależności od ceny uprawnień do emisji CO2.
Jakie nasuwa się porównanie? Załóżmy, że hipotetyczny Kowalski jest alkoholikiem i nie może żyć bez wódki. Ma w domu całkiem dobrej jakości destylator i jego produktem zaspokaja swoje codzienne, wcale niemałe potrzeby. Domowy destylator mógłby być lepszy i wydajniejszy ale Kowalski lubi też wypić importowaną whisky. Tym samym pieniądze przeznaczone na domową inwestycję wydaje w sąsiednim sklepie. W pewnym momencie postanawia, że rezygnuje z wódki. Zamiast wysokoprocentowego alkoholu wyrabiać będzie piwo i wino. Założy uprawę winorośli na balkonie a chmielu w ogrodzie. Domowa destylarnia trafi natychmiast na śmietnik. Jak się to kończy? W naszym surowym klimacie uprawa winorośli i chmielu jest problematyczna. Tym samym produkcja wina i piwa nie zaspokoi jego potrzeb. Destylarnia trafiła do kosza i domowego wyrobu już nie ma. Kowalski zaczyna wyprzedawać wyposażenie domu i brać pożyczki po to aby kupić alkohol w sklepie. Właściciel sklepu stwierdza, że Kowalski jest od niego zależny i podnosi ceny alkoholu. Kowalski musi dalej kupować, przecież alkoholizm lubi tylko rosnąć. Ewentualnie sąsiad oferuje mu swojej produkcji alkohol i destylarnię ale to również kosztuje. Kończy się to dla Kowalskiego spiralą długów i ciężką delirką.
Polska, zresztą jak każdy kraj jest energoholikiem tak samo jak wyżej wymieniony Kowalski jest alkoholikiem. Czy wyobrażamy sobie powrót do lamp naftowych? To oczywiście przesada ale tania i powszechnie dostępna energia jest podstawą gospodarki każdego kraju i komfortu życia jego mieszkańców. Życie w kraju, w którym w każdym momencie grozi nam blackout lub cena energii jest zaporowa dla przeciętnego Kowalskiego nie należy do przyjemnych. W Polsce 25% przychodu krajowego brutto pochodzi z przemysłu. Jeśli Polska nie zapewni taniej energii przemysł wyniesie się z naszego kraju z racji wysokich kosztów. A nam grozi oglądanie Netflixa kręcąc przy tym dynamem.
Dla porównania koszt tarczy finansowej przyznanej firmom w Polsce wynosi jak dotychczas 200 mld złotych. Natomiast budowa pierwszego tylko bloku elektrowni jądrowej ma kosztować 45 mld złotych. Inwestycja w blok węglowy 800 MW wynosi 5 mld złotych. A Polsce potrzeba nie 800, a 30 tys. MW nowych mocy! Zastanówmy się co jest bardziej potrzebne naszym firmom – nowe laptopy czy tania i powszechna energia.

ARTUR FILDEBRANDT
ZZ Kadra Pniówek

Udostępnij