Rynek pracy po koronawirusie

Udostępnij

Koronawirus jest faktem i będzie miał wpływ na największy kryzys od dekady, a może i największy w tym stuleciu. Dziś liczymy pojedynczych zarażonych (w kraju) i setki tysięcy na świecie. Niezależnie jak jest ona groźna dla naszego zdrowia (większość lekarzy porównuje jedynie koronawirus do ostrej grypy) – to efekt gospodarczy jest już katastrofalny. Niezależnie czy koronawirus spowoduje kryzys, czy też ten kryzys był nieunikniony (a czekaliśmy tylko na wirusa jako usprawiedliwienie) – nic nie będzie już jak dawniej. Gospodarka światowa i krajowa – wyjdzie wyjątkowo poobijana, a rok 2020 czarno wpisze się w historię inwestorów, przedsiębiorców i zwykłych ludzi. Najpierw małe i mniejsze firmy, na początek z sektorów związanych z podróżami, turystyką, eventami i konferencjami, a potem i dostawcy produktów i usług a na koniec właściwie wszyscy – dramatycznie zmniejszanie zamówień i zagrożenie działalności. Warto przypomnieć co oznacza kryzys – tym bardziej, że większość osób w naszym kraju czegoś takiego w ogólne nie rozumie.”

„Znowu trzeba być workoholikiem. Zmiana w podejściu do pracy już za rogiem. Na koniec przyszłego kwartału… to nie praca będzie czekać na nas. Najpierw powoli a potem już w przyspieszonym tempie, radykalnie zmniejszy się zapotrzebowanie na nowych (jak i starych) pracowników. Firmy zaczną dostosowywać zatrudnienie do wyników (czyli redukcja), a rynek pracy jak za dotknięciem jakiejś zagrypionej różdżki, przestanie być rynkiem pracownika. Znów na ofertę pracy pracowników biurowych pojawi się kilkadziesiąt, a może nawet i 200 ogłoszeń a propozycje płacowe pracodawców będą coraz niższe w kolejnych tygodniach. Witajcie w latach 90-tych ubiegłego wieku – workoholik znowu w cenie, praca jest trudna do zdobycia, a jeszcze trudniejsza do utrzymania, godziny pracy… elastyczne (czyli do wieczora), a jeszcze trzeba zrobić coś w weekend.”

„Cash is king (a kredyt i inflacja mogą być niebezpieczne). Nagle jakoś dziwnie powróci podejście do gospodarki naturalnej. Pieniądz rzeczywisty (najlepiej w gotówce) zacznie być jakoś bardziej wartościowy od pieniądza wirtualnego, pożyczka i hipoteka zostanie obudowana niebotycznymi warunkami i zaostrzeniami, a sam kredyt nie będzie lekki. Pojawią się słowa, których nikt nie rozumie – jak inflacja, co zaraz odłoży się na szybkie wzrosty stóp procentowych, a to przełoży się na zupełnie jasne skaczące raty kredytów, które zaczną zjadać większość pensji. Wróci do łask ryzyko walutowe i wahania kursów. Szczęśliwcy, którzy będą mogli zaparkować na bezpiecznych pozycjach (może w gorszych mieszkaniach, ale bez kredytu).”

„Chleb bardziej ważny niż kawior. Można najeść się wszystkim, ale w kryzysie bardziej popularne są proste potrawy. Tak samo chwilowo w gospodarce – pierwsze (i najmocniej) będą tracić produkty najbardziej zaawansowane, najbardziej wyrafinowane i najbardziej … wirtualne (bo nagle okaże się, że będzie można bez nich obyć).”

„Można sobie protestować (ale nikt tego nie słucha). Bolesną lekcją na koniec będą wszystkie protesty poszkodowanych. Protestować będą pracownicy upadłych firm, tych które będą zmierzać do upadku, kredytowi posiadacze i kredytodawcy, zwiedzeni inwestorzy i pracownicy (sektorów publicznych a na pewno i górnictwa), którzy nie dostaną najpierw podwyżek, a potem i wypłaty zaległych pensji. Wszystkich połączy jedno – nikt ich nie będzie słuchać (a najbardziej nie będą słuchać politycy – no chyba, że przełożą na swoje populistyczne hasła). Dobry kryzys ma cechę zarażającą wszystkie sektory i wszystkie wskaźniki jednocześnie – nie będzie pieniędzy i nie będzie łatwego rozwiązania, a to co zostanie w kieszeniach budżetu – na początek trzeba skierować do sektorów siłowych. Rok 2020 a może i dalej, może wiec przynieść to co dawno nie widziane, demonstracje i flagi i palone opony, ale nie w stylu light, a prawdziwe demonstracje i prawdziwe zamieszki (we wszystkich krajach) jakich dawno nie widziano.

„Jeśli ktoś uważa, że to jakieś kasandryczne przepowiednie – niech się jednak nie martwi. Kryzysów było już sporo (a sam pamiętam co najmniej cztery). Dwie rzeczy można być bowiem pewnym – jedna: że kryzys przyjdzie, a druga … że kiedyś też się skończy. A po kryzysie – trawa zawsze odrasta bardziej zielona.”

Autorem tych przemyśleń jest Pan Konrad Świrski – http://konradswirski.blog.tt.com.pl/ Osobiście uważam, że jest to głęboko prawdziwe. A jaki wpływ będzie miał koronawirus na JSW S.A.? O tym w dalszych artykułach.

ARTUR FILDEBRANDT
ZZ Kadra Pniówek

Udostępnij